Farbowanie, zaległości kilka i CANDY z okazji „nieurodzin” ale za to bardzo kool!




W zeszłym roku przeszłam przez etap zabawy w farbowanie wełny sposobem domowym.
Zrobiłam zdjęcia i kompletnie o tym zapomniałam, postanowiłam więc odkopać nasza zabawę oranżadkami kool-Aid.
Na dworze coraz chłodniej, więc farbowanie w ogrodzie raczej odpada, a to co okazało się fantastyczne w zabawie kool-aid, zapach nie dość, że nie jest nieprzyjemny, to wręcz cudownie owocowo pachnie w całej kuchni. Jest co sposób całkowicie bezpieczny i wymarzony do zabawy z dzieciakami, dziecinnie prosty.



1.Białą wełnę wcześniej namaczamy, dbając by nie było suchych miejsc(wełna będzie w naturalny sposób jakby „bronić się” przed absorbowaniem wody, mało kto wie o tym, że wełniane wyroby są w niektórych krajach stosowane jako odzież chroniąca np. przed deszczem).
Namaczanie przeprowadzamy w lekko ciepłej wodzie, by nie sfilcowała się pod wpływem różnicy temperatur (wkładanie naprzemiennie raz pod zimna raz ciepłą wodę, jest jednym ze sposobów lub etapów filcowania).





2.W dużym słoiku z ciepłą wodą, rozcieńczamy torebkę kool-aid lub dwie (w zależności od ilości wełny) , mieszamy do całkowitego rozpuszczenia. Słoik powinien być na tyle duży, by wełna całkowicie go wypełniła.
Przy nalewaniu wody do słoika, musimy wziąć pod uwagę prawo Archimedesa oczywiści i nie nalać jej zbyt dużo.

3.Wcześniej namoczoną wełnę wyciskamy delikatnie z wody i umieszczamy w słoiku.







4.Można ze 3 lub 4 razy włożyć na ok. 2 minuty do mikrofali, i za każdym razem pozostawić do ostygnięcia. Wełna siedzi w słoiku tak długo, aż woda w nim, nie stanie się zupełnie czysta, co będzie świadczyło o tym, że wełna zaabsorbowała cały kolor.

Drugim sposobem jest po prostu delikatne mieszanie wełny. Oba sposoby pokazane są na filmie.



Mona tez podgrzewać kilkakrotnie w garnku z wodą.

Tym razem kolor zielony.
Zabawa jest doskonała i tak ufarbowana wełna, powinna świetnie nadawać się do przędzenia (ale, o to trzeba by już zapytać prząśniczki), natomiast osobiście nie spotkałam domowo farbowanej wełny, która bezsprzecznie nadawałaby się do filcowania, no, chyba, że na sucho.


farbuje nie tylko welnę


Jukika zaprosiła mnie do miłej zabawy w „lubię”, za co serdecznie dziękuję, szczególnie, że jak dotąd nie brałam udziału w zabawach, Candy itp… Marna ze mnie blogerka pod tym względem, słabo znam się na tych wszystkich zwyczajach, pewnie popełniam pełno „blogowych gaf”, ale postanawiam poprawę;)

Tak więc, za chwile wywiążę się (choć ze sromotnym opóźnieniem) z wymienienia tego co lubię ale jeszcze zanim to zrobię, chciałabym spróbować pobawić się w Candy.
Z sercem na ramieniu, bo naprawdę nie mam o tym pojęcia, ale może mi pomożecie, co bardziej oblatane…?

No, więc…

Uwaga Uwaga, OGŁASZAM KOOL CANDY!

Spośród osób które, zamieszczą komentarz pod postem, oraz informację na swoim blogu, rozlosuję cztery, różne słynne oranżadki do farbowania… i do picia KOOL-AID!
Teraz powinna chyba podać termin. To może do końca października.

A zabawa w „lubę”…

Całe mnóstwo rzeczy, jak się tu zdecydować?

Od niedawna, po trzydziestce lubię siebie,
Lubię poznawać ludzi i ich historie, tęsknoty i lęki
Tą chwilę, gdy po długich 9 miesiącach, mówię „kochanie-rodzimy” i wszystko zaczyna się jakby od nowa
Lubię mój Dom
Lubię ciepłe, pulchne łapki moich dzieci i ich uśmiechy, najchętniej w niepełnym jeszcze uzębieniu
Lubię naturę, wieś, zapach wełny, konia i siana, ogniska, jeziora, ciepłej ziemi o
po deszczu…
Tango argentyńskie
Gry planszowe
Lubię czytać, tańczyć, śpiewać, jeść, modlić się i biesiadować
Poznawać rzemiosła i ich tajemnice
Trudne tematy
Prawdziwe relacje
I wiele, wiele innych rzeczy….

To tyle z zaległości. Teraźniejszości jest całe mnóstwo, która to za chwilę będzie przeszłością. I jak tutaj żyć chwilą?
O tym wszystkim, co teraz i warsztatach w Ostaszewie, w następnym poście.

Farbowanie, zaległości kilka i CANDY z okazji „nieurodzin” ale za to bardzo kool!




W zeszłym roku przeszłam przez etap zabawy w farbowanie wełny sposobem domowym.
Zrobiłam zdjęcia i kompletnie o tym zapomniałam, postanowiłam więc odkopać nasza zabawę oranżadkami kool-Aid.
Na dworze coraz chłodniej, więc farbowanie w ogrodzie raczej odpada, a to co okazało się fantastyczne w zabawie kool-aid, zapach nie dość, że nie jest nieprzyjemny, to wręcz cudownie owocowo pachnie w całej kuchni. Jest co sposób całkowicie bezpieczny i wymarzony do zabawy z dzieciakami, dziecinnie prosty.



1.Białą wełnę wcześniej namaczamy, dbając by nie było suchych miejsc(wełna będzie w naturalny sposób jakby „bronić się” przed absorbowaniem wody, mało kto wie o tym, że wełniane wyroby są w niektórych krajach stosowane jako odzież chroniąca np. przed deszczem).
Namaczanie przeprowadzamy w lekko ciepłej wodzie, by nie sfilcowała się pod wpływem różnicy temperatur (wkładanie naprzemiennie raz pod zimna raz ciepłą wodę, jest jednym ze sposobów lub etapów filcowania).





2.W dużym słoiku z ciepłą wodą, rozcieńczamy torebkę kool-aid lub dwie (w zależności od ilości wełny) , mieszamy do całkowitego rozpuszczenia. Słoik powinien być na tyle duży, by wełna całkowicie go wypełniła.
Przy nalewaniu wody do słoika, musimy wziąć pod uwagę prawo Archimedesa oczywiści i nie nalać jej zbyt dużo.

3.Wcześniej namoczoną wełnę wyciskamy delikatnie z wody i umieszczamy w słoiku.







4.Można ze 3 lub 4 razy włożyć na ok. 2 minuty do mikrofali, i za każdym razem pozostawić do ostygnięcia. Wełna siedzi w słoiku tak długo, aż woda w nim, nie stanie się zupełnie czysta, co będzie świadczyło o tym, że wełna zaabsorbowała cały kolor.

Drugim sposobem jest po prostu delikatne mieszanie wełny. Oba sposoby pokazane są na filmie.



Mona tez podgrzewać kilkakrotnie w garnku z wodą.

Tym razem kolor zielony.
Zabawa jest doskonała i tak ufarbowana wełna, powinna świetnie nadawać się do przędzenia (ale, o to trzeba by już zapytać prząśniczki), natomiast osobiście nie spotkałam domowo farbowanej wełny, która bezsprzecznie nadawałaby się do filcowania, no, chyba, że na sucho.


farbuje nie tylko welnę


Jukika zaprosiła mnie do miłej zabawy w „lubię”, za co serdecznie dziękuję, szczególnie, że jak dotąd nie brałam udziału w zabawach, candy itp… Marna ze mnie blogerka pod tym względem, słabo znam się na tych wszystkich zwyczajach, pewnie popełniam pełno „blogowych gaf”, ale postanawiam poprawę;)

Tak więc, za chwile wywiążę się (choć ze sromotnym opóźnieniem) z wymienienia tego co lubię ale jeszcze zanim to zrobię, chciałabym spróbować pobawić się w Candy.
Z sercem na ramieniu, bo naprawdę nie mam o tym pojęcia, ale może mi pomożecie, co bardziej oblatane…?

No, więc…

Uwaga Uwaga, OGŁĄSZAM KOOL CANDY!

Sporód osób które, zamieszczą komentarz pod postem, oraz informację na swoim blogu, rozlosuję cztery, różne słynne oranżadki do farbowania… i do picia KOOL-AID!
Teraz powinna chyba podać termin. To może do końca października.

A zabawa w „lubę”…

Całe mnóstwo rzeczy, jak się tu zdecydować?

Od niedawna, po trzydziestce lubię siebie,
Lubię poznawać ludzi i ich historie, tęsknoty i lęki
Tą chwilę, gdy po długich 9 miesiącach, mówię „kochanie-rodzimy” i wszystko zaczyna się jakby od nowa
Lubię mój Dom
Lubię ciepłe, pulchne łapki moich dzieci i ich uśmiechy, najchętniej w niepełnym jeszcze uzębieniu
Lubię naturę, wieś, zapach wełny, konia i siana, ogniska, jeziora, ciepłej ziemi o
po deszczu…
Tango argentyńskie
Gry planszowe
Lubię czytać, tańczyć, śpiewać, jeść, modlić się i biesiadować
Poznawać rzemiosła i ich tajemnice
Trudne tematy
Prawdziwe relacje
I wiele, wiele innych rzeczy….

To tyle z zaległości. Teraźniejszości jest całe mnóstwo, która to za chwilę będzie przeszłością. I jak tutaj żyć chwilą?
O tym wszystkim, co teraz i warsztatach w Ostaszewie, w następnym poście.