Kolorowe Jarmarki, blaszane zegarki... czyli wakacje za pasem
Od pleneru filcowego w Wieprznicy minęły całe wieki. Mała Wandzia, przebywająca jeszcze niedawno pod sercem Ali, buszuje już na świecie.
Pytacie mnie, o kolejne spotkanie filcowe, co mnie cieszy nie ukrywam.
No więc, w pierwszej kolejności, muszę się przygotować do warsztatów filcowania w Ostaszewie, na które zostałam zaproszona przez Magdalenkę, która to napisała projekt i dostała środki, na swoje przedsięwzięcie z zakresu rękodzieła.
Wrzesień będzie niezwykle pracowity, bo dzieciaki trzeba wyszykować do szkół, pozapisywać na zajęcia itp. Jakieś filcowe spotkanie, jest również przewidziane właśnie dla dzieci ze szkoły.
Potem październik, to właśnie warsztaty w Ostaszewie, no więc spotkanie dla „Filcowego Namiotu” przewiduję na listopad lub początek Grudnia. Myślę, że tematyka będzie już świąteczna. Szczegóły oczywiście pojawią się niebawem, myślę, że do końca września na pewno.
Zapisały się już Becia i Andzia, (ale zapraszam również całkiem nowe panie, te które jeszcze np. nigdy nie filcowały, to nie jest hermetyczny namiot;). Choć myślę, i mam nadzieję, że te spotkania zawsze będą miały charakter kameralnych spotkań w Jurcie, przy żywym ogniu i domowej kuchni.
No właśnie, miałam ambicję, odwiedzić Jurty w Kruszynianach, ale na razie konie huculskie całkowicie zaprzątnęły nam głowy. Jeśli nasza podróż 14go września do Kamienia Pomorskiego zakończy się podpisaniem umowy, to podczas filcowych spotkań, za oknem będą biegały konie. To takie milusińskie, koniopsy, albo kury, bo pierwszy raz widzę konie, które chodzą po podwórku jak kury właśnie i wkładają łeb do kuchni przez okno.
Nasze wieloletnie marzenia, zaczynają nabierać realnych kształtów. Projekt „Kukówka” rozrasta się z dnia na dzień. Poznajemy bardzo ciekawych ludzi, odwiedzając jarmarki i festyny regionalne, wreszcie budujemy chatę.
Kiedy na naszej ziemi, (na której od 7 lat gotujemy na ogniu, myjemy się przywiezioną wodą z fasa a jedyne światło to latarki i lampy naftowe), nagle trysnęła woda doprowadzona z wodociągu… ech, po prostu czułam się jakby to co najmniej była ropa naftowa.
Być może, już w przyszłym roku, Filcowanie na Kaszubach odbędzie się nie w Wieprznicy, a w Kukówce właśnie, w naszym własnym małym centrum rękodzieła, slow food i edukacji przyrodniczej…
W ten weekend odwiedziliśmy „Festiwal Smaku w Grucznie”, najbardziej interesowały mnie stoiska z serami owczymi. Kupiłam sobie ser owczy blue, pycha! Oto strona gospodarzy można zamówić do domu.
Miło wspominam także rozmowę z panem Adamem, który zdradzał nam nieco tajników wędzenia ryb, a szczególnie łososia… niezapomniany smak! Siedzieliśmy sobie w cieniu, na wzgórzu, obok wędzarni, z której od czasu do czasu dochodził cudowny zapach.
Swoją drogą Gruczno, to przeurocza miejscowość, tak niedaleko Gdańska a nigdy wcześniej o niej nie słyszałam. Mam zamiar wybrać się tam rowerem, czas jakby staną tam w miejscu.
No były też stoiska z filcem… ale nie zachwyciły mnie. Może w przyszłym roku, któraś z was się tam wybierze i pokaże klasę.
Na Jarmarku Dominikańskim za to spotkałam kilka stoisk filcowych. Zdecydowanie co roku ich przybywa. Poziom był bardzo różny, od początkujących i okazyjnych filcarek, do tych już bardziej doświadczonych i wprawionych.
Ja wzdychałam do trzech stoisk.
Podobały mi się kapelusze z Długiej, takie wcale nie cienkie, tylko takie cudne, przaśne. Oto link. Oczywiście nie omieszkałam odwiedzić Kasi Jeruszki na Długim Pobrzeżu, w końcu mogłam zobaczyć ją na żywo umówiłam się nawet wstępnie na filcowanie. Oglądam jej prace od dłuższego czasu na blogu, ale zobaczyć i pomacać, to przecież co innego, no nie? Można się przekonać, że to nie tylko dobre zdjęcia, ale wyroby rzeczywiście ślicznie wykończone i starannie ufilcowane. Poza tym, bardzo przyjemna osobowość artystki, skromna i uśmiechnięta.
Gdyby ktoś jeszcze nie znał tych prac, podaje link.
No i “last, but not the least” pani którą znalazłam na mojej ulubionej Grobli, tam gdzie większość handlarzy rękodziełem. Piękne prace, czapki i ubrania na jedwabiu. Nie zrobiłam zdjęcia, a co gorsze, zgubiłam wizytówkę, po którą specjalnie wracałam następnego dnia, bo wyszły.
Może ktoś tą panią kojarzy i mi pomoże? Ta pani stała ze swoim stoiskiem również w poprzednich latach, była pierwszą lub jedną z pierwszych z takim stoiskiem, a stoisko naprawdę spore.
W między czasie, wybraliśmy się także do wspaniałego skansenu we Wdzydzach Kiszewskich.
Tam zaczerpnęliśmy inspiracji co do naszej chaty, ale i spotkałam stoisko ceramiczno-filcowe.
Żałuję teraz, że nie robiłam zdjęć. Muszę przyznać, że po prostu zrobiłam sobie wakacje pełną gębą.
Przed nami jeszcze, również moim zdaniem wspaniała impreza, czyli festyn w Biskupinie.
W tym roku jednak, mam nadzieję być w tym czasie w Hiszpanii:)
No dobrze, pora brać się do pracy, choć tryb wciąż wakacyjny, to wczorajsza kąpiel i coraz chłodniejsza woda w jeziorze daje znać, że trzeba powoli szykować się na nadejście jesieni. Jarzębina już czerwona a kasztany dojrzewają… ech, trzeba będzie zapiąć płaszcz…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kobitka, o której piszesz, jest z Krakowa i stała na św. Ducha, nie na Grobli. Na Grobli byłam ja :). Szkoda że się nie zobaczyłyśmy.
OdpowiedzUsuńdopiero powoli, powoli zaczynam wczuwać się o co Wam, Tobie+R. chodzi z tym całym projektem "K", he he.. mam nadzieję tylko, że chociaż część tych harcerskich klimatów kukówkowych się ostanie!!to ja też się piszę na ten listopad/grudzień z małą Wandą-Pandą!!
OdpowiedzUsuńten niebiesko-czarny, co Maryś w nim pozuje pod zaraz tytułęm "jarmarki.. "?? po prostu już tyle się nachwaliłam przecie we Wieprznicy- wszak to nie jest jakaś nowość, ty juz go jakiś czas temu zrobiłaś, no kLara! ja tam i tak uznaję wyższość realnych spotkań ponad wszelkie blogi świata i już powielać się nie będę:)
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńZapraszam do zabawy:) Szczegóły za chwil kilka na moim blogu. Pozdrawiam filcowo:)
Ha, to musiałyśmy się minąć na jarmarku we Wdzydzach! No ładne rzeczy. Jeśli za rok uda nam się znowu odwiedzić Kaszuby może odwiedzę Twoją Kukówkę:)
OdpowiedzUsuńDawno nie zaglądałam, ale się poprawię:) Pozdrawiam:)
Jeśli tylko uda się jakieś filcowo-rękodzielcze przedsiemwzięcie w Kukówce, obiecuję, że osobiście Cię o tym zawiadomię i zaproszę:)
OdpowiedzUsuń